niedziela, 20 kwietnia 2014

Ja to mam szczęście

To musiało kiedyś się stać. Podczas wychodzenia na spacer, sunie ciągną. Biorę smycze w jedna rękę, drugą trzymam się ściany. Co prawda ściana jest gładka ale  to pomaga. Minęło dwa lata bez jakiś wypadków..
Dziś, schodząc, Maksi podeszła mi pod nogi. Miałam do wyboru albo stanąć na łapkę albo próbować ją ominąć. Wybrałam drugą opcję ale efekt był taki, że runęłam na ziemię. I tak spadając z 4 stopnia zdążyłam wybrać "pozycję lądowania na ziemi.".. hhi Upadając musiałam je ominąć, gdybym spadła na którąś z nich mogło być mniej śmiesznie.Upadlam tuż obok nich. Funia zaczęła krzyczeć słysząc ze coś za nią spada.
 Paradoks tej sytuacji? Upadlam na kolano które bolało mnie trzy miesiące. Było nawet spuchnięte. Pewnie dopiero jutro odczuję efekt upadku ze schodów.
Zamiast się wściekać ogarnął mnie  tzw pusty śmiech. Przypomniała mi się moja Babcia. Pamiętam , że jak kiedyś upadła tak się potłukła, że zabraliśmy Ją na pogotowie. Schodziła wtedy też ze schodów, była awaria windy. Należy dodać, że niosła 50 jajek. I aż trudno sobie wyobrazić, że upadając ze schodów nie zbiła żadnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz