sobota, 25 listopada 2017

Jak to jest?

Adoptujemy zwierzaka bo czujemy taka potrzebę. Jego obecność obok nas pomaga, zapełnia pustkę, itd .Każdy ma inny powód. Jedno powinno być oczywiste,że na opiekuna spada obowiązek wychowania i zapewnienia pomocy z razie potrzeby.
Jest niedziela, wróciłyśmy ze spaceru. Dla nas to norma 4, 5 rano. Życie nas zmusiło do rannego wstawania.
Gdy spotykam innego psa z bloku o tej dość nietypowej porze, to wiem, ze ma problem z żołądkiem.
Z daleka widziałam znów Aresa z panią. Biedny to już trwa drugi tydzień. Owszem byli u weta, ale skoro problem trwa nadal, to nie wystarczy rozmowa przez telefon i podawanie ludzkich leków. Trzeba znów odwiedzić lekarza. Jeżdżą autobusem  daleko, rozumiem starsza pani nie ma siły i pewnie kasy, każda wizyta kosztuje..Tydzień temu sugerowałam moja przychodnię, jest dużo bliżej i tez ma świetnych lekarzy. Ok , rozumiem sąsiadka zna tamta doktor i podaje ileś tam powodów.
W odpowiedzi jak się czuje malec, usłyszałam to pewnie wirus. Znam to przerabiałam z moimi psami. Pupil dostawał przez 5 dni antybiotyk w zastrzyku i po problemie. Zaleta, biegunka, ból brzuszka, opanowane po pierwszym zastrzyku. Wada? na każdy zastrzyk trzeba iść, poza tym koszt wizyty i leku. W opiekę wlicza się takie problemy. Czy to, ze ja mam dwa psy tzn ,że kasy mam dużo? nie ci państwo maja jej więcej , to kwestia podejścia do sprawy.
Trzymajcie kciuki za zdrówko Aresa, to kumpel moich dziewczyn.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz