środa, 22 marca 2017

A jednak

Często czytam na fb o zwracanych psach z adopcji. Powód? zrobił siusiu, albo coś zniszczył. To upewnia mnie, jeszcze bardziej w tym,że adopcja  moich dziewczynek była słuszna. To nie było łatwe, o czym nieraz tu pisałam. W tym roku mija 5 lat od kiedy jesteśmy razem. Nie zawsze ze spokojem reagowałam na wyrządzane szkody, czy zostawione nieczystości w domu. Ale z trudnościami należy się liczyć. One są tuż po adopcji pieska. Nie mam dużo kasy, czasem długo oglądam złotówkę zanim ja wydam, jednak nigdy bym ich nie oddała z takich powodów. Gdy już wszystko się ułożyło, wymieniłam dywan w pokoju, narzuty, nie mówiąc o dużej ilości poszewek na poduszki itp.Ten trudny czas to tzw przysposobienie nowego członka rodziny.
Czemu akurat dzisiaj o tym wspominam? Uparłam się ,że obie sunie muszą zamieszkać ze mną. Cały czas wierzyłam, że dam radę, chociaż niektórzy w to wątpili. Cieszy mnie, że Funi nie zostawiłam w schronisku. Ona by tego nie przeżyła, poza tym nawet najlepsza wolontariuszka przychodząca do niej nie mogła by jej pomoc.Nie twierdzę, że tylko ja jestem taka cierpliwa lecz trafić na takich ludzi jest trudno. Dlatego tez upierałam się żeby poszukać domu jamnikowi sąsiadki, gdyż on już doszedł do siebie po przejściach.
Mam dwie cudowne sunie, mądre i kochane. One zmieniają się nadal, jak? o tym następnym razem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz