wtorek, 3 maja 2016

Nauka do końca życia

Gdy założyłam konto na fc, ucieszyłam się, że poznaję ludzi kochających zwierzęta tak jak ja. Dołączałam do zbiórek pieniężnych na psie, kocie biedy. Powoli jednak mój entuzjazm stygł.
Kilka razy mnie oszukano, a może raczej próbowano oszukać. Byłam ostrożniejsza. Wiem, nie można wrzucać wszystkich do jednego worka, ale zaczęłam się bardziej przyglądać i uważniej czytać posty ludzi fc.
Co kilka dni, pojawiały się posty oskarżające. Sprzeczki, wulgarne zwroty do siebie. Szok.
Raz natrafiłam na dyskusję, dotyczącą suni, która wraca z adopcji. Ktoś uznał, że sunia ze wsi nie może zamieszkać w centrum miasta. Gdy okazało się, że sunia trafiła do adopcji w moim mieście i na dodatek w mojej dzielnicy, zaproponowałam pomoc właścicielom. Chciałam aby osoby które dały im do adopcji psa, skontaktowały nas ze sobą. Przecież moja Maksi też była przysłowiowym wiejskim Azorkiem. Nauczyłam Makusię nie bać się miasta,  ruchu, ulic, pędzących samochodów.
 Dziewczyny najpierw ucieszyły się, że chce pomóc, tyle, ze na drugi dzień zablokowały mnie na fc.
 Po blokadzie już  nawet nie mogłam śledzić losów suni.
Nie zarabiam jakiś wielkich kokosów ale mogłam się chociaż trochę podzielić tym co mam .
 Gdy był miesiąc, że nie mogłam wesprzeć żądną wpłatą, moi znajomi z fc milkli. Wniosek?
 Nie masz kasy?"spadaj". Gdy mówiło się o pomocy jakiemuś psu, początkowo zapewniano mnie o pomocy, potem? już tylko była mowa, pomogę zrobić ogłoszenie..
 Czy mi żal? Żal tylko zwierząt, one najbardziej ucierpią..Przypomnę stare powiedzenie, nadal aktualne : umiesz liczyć? licz na siebie.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz