środa, 16 października 2019

Horror w przychodni

Najgorsze co może być dla psa to podcinanie pazurków W sobotę zabrałam obie ale tylko Maksi udało się skrócić. Funia nie pozwoliła. Wiła się piszczała jak mała pchełka Przeprosiłam panią weterynarz i studentkę i umówiłyśmy się , że z Funią przyjdę osobno. We wtorek znów poszłyśmy. Pani weterynarz z powodu ręki w ortezie, ma do pomocy dwie studentki weterynarii. Jedną poznałam w sobotę,  kolejna  we wtorek. Na szczęście podczas naszej kolejnej wizyty była do pomocy aż dwie studentki. Uprzedziłam obie, że mimo strasznego zachowania Funia nie gryzie. Sunia przeszła samą siebie. Trzymałam ja razem ze studentką, która przy okazji leciutko drapała po grzbiecie i uspokajała. W tym samym czasie druga robiła wszystko aby obciąć. Wrzask mojej niuni aż dudnił w uszach.
W pewnej chwili zobaczyłam krew na mojej ręce. Przeprosiłam, że muszę ja zestawić, bo za chwile będą mnie zbierać z podłogi. Niestety tak mam, widok, zapach krwi powoduje, że  mogę zemdleć. Postawiłam ja na ziemi, umyłam ręce, dostałam szklankę wody. Funia zamilkła. Cichutko siedziała na podłodze, a studentki tamowały krew z pazurka Oczywiście szybciutko opanowały sytuację lecz Funisia z oczkami pełnymi przerażenia patrzyła w moją stronę. Gdy doszłam do siebie powoli wróciłyśmy do domku. Przywitała nas radosna Makusia.
 Gdy opały emocje, padłyśmy Funia i ja.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz