czwartek, 21 lutego 2019

Atak epidemii

I znów nas dopadło. Przypadłość nazywam " głuchotą pospolitą".
Dwa dni temu, pod koniec wieczoru, moje obie sunie położyły się na tapczanie w poprzek, zajmując połowę powierzchni. Wypiłam herbatę, wykąpałam się a one spały nadal. Pewnie fajnie się śpi gdy za oknem pada deszcz. Każdy dzień zaczynamy dość wcześnie, dlatego postanowiłam iść spać.
Stanęłam przy tapczanie i mówię "dziewczyny idziemy spać". Jednocześnie obie podniosły łepki, spojrzały na mnie z wyrzutem, z ich min można było odczytać" przeszkadzasz nam".I znów jednocześnie opuściły łepki chowając nosy w poduszki. Wyglądało to komicznie.
Gdybyśmy miały dwa pokoje to bym odpuściła, w naszej sytuacji nie mogłam.
Powtórzyłam bardziej stanowczo: Idziemy spać, układamy się do snu.
Tym razem był efekt.. Funia zeszła na swoje posłanie, Maksi ułożyła się na jej miejscu na tapczanie
 i można było uznać, że dzień skończony.
Od zawsze psy u nas w domu, gdy czuły się kochane i kochały swój dom, czasem zapadała na ta chorobę, która powodowała, że słyszały tylko to co chciały.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz