wtorek, 17 lipca 2018

Próba szantażu?

Od ponad pól roku mniej pracuję co powoduje ogromną radość u moich domowników.
Od kiedy gdy sunie zamieszkały ze mną,nigdy nie protestowały gdy wychodziłam.Owszem widać było im przykro  gdy po racy, szłyśmy na spacer a potem ja znów musiałam wyjść.
 Raz zdarzyło się, że sobą zasłoniły drzwi wejściowe, lecz gdy je odesłałam do pokoju pokornie poszły.
 Dzisiaj mnie rozbroiły. Tuż przed moim wyjściem, położyły się tuż przy moim krześle. Nie byłby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, ze grzecznie układają się w środku pokoju.
Zmiana ta spowodowała, że powiedziałam: dziewczyny ja zaraz wychodzę do pracy. One to doskonale zrozumiały, położyły się na swoich posłaniach i nagle słyszę Maksi: ogromne westchnienie z żalu , po chwili Funia westchnęła dokładnie tak samo. Gdy odwróciłam głowę (leżały za moimi plecami) zobaczyłam moje sunie i każda z nich miała cierpienie na pyszczku.
Szybko wstałam, zabrałam torbę i obiecując , ze niedługo wrócę, wyszłam z domu.
One miały chyba nadzieję, ze moną spowodują, ze zostanę. Niestety, wyjście było konieczne.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz