wtorek, 8 maja 2018

To już przesada

Zawsze lubiłam małe sklepiki.Czasem przed, czasem po pracy odwiedzałam mały sklepik zoologiczny. Miłe panie prowadzące to miejsce i zawsze można było chwilę porozmawiać. Do czasu, gdy kobieta zaczęła podważając kompetencje mojego weta. Jako autorytety podawała swoich klientów. Dla mnie to śmieszne. Nieraz rozmawiałyśmy o tym gdzie idę i słyszałam, że ona coś robi sama tzn obcina pazurki. Od lat tą czynność powierzam weterynarzowi i nie zamierzam tego zmienić.
Argument miłej pani to, że taniej mi wyjdzie kupno cążek. Chętnie słucham rad tzw "psiarzy" ale nie znoszę jak ktoś mi układa moje wydatki. Szybko okazało się, że sklepik jest zbyt drogi jak dla mnie. Kupując worek karmy w innym miejscu niż tu , oszczędzam 30 zł. Gdy postanowiłam zmienić posłanko Funi w łazience, w sklepiku posłanko kosztowało 70 zł a ja w necie kupiłam za 30 zł.
Posłanko solidnie wykonane mięciutkie , dobrej jakości.
Każdy prowadząc swój biznes, tak jak ta pani robi to tak jak uważa. Ile razy zaglądam do sklepiku  wisi kartka zaraz wracam. Po chwili, gdy już muszę iść do pracy mijam kobietę wracającą od fryzjera albo ze spółdzielni gdzie opłacała czynsz. Teraz rozumiem skąd tak duże ceny w sklepiku, trzeba jakoś nadrobić.
I taki to jest świat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz