wtorek, 3 kwietnia 2018

Martwię się

Funia ma maleńkiego guziczka z boku. To coś chowa się zmienia pozycje, wiec podejrzewam że to może być przepuklina. Już próbowałam pokazać to lekarzowi ale na złość to się schowało. To jakaś plaga? Najpierw Atos miał przepuklinę, ale nie rosła więc miał ja do końca swoich dni, potem Aga z przepukliną żyła 7 lat i nagle z dnia na dzień wymagana była operacja. Maksi tuz po adopcji miała operację na przepuklinę wprawdzie pępkową ale miała.
Wiem nie wolno martwić się na zapas, trzeba jednak trzymać rękę na pulsie. Funia to mały wulkan energii i nigdy nie wiadomo jak się sytuacja rozwiąże.
Na wszelki wypadek zaczynam zbierać na operację. Powtarzam sobie będzie dobrze. Trzymajcie kciuki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz