Już drugi miesiąc pracuję mniej. Trochę mniej dorobię, ale lepiej się czuję i zyskują na tym moje sunie.
Mam dużo więcej czasu dla nich. Uszczęśliwiłam je tym, zwolniłyśmy tempo spacerów, ja mam więcej siły na to aby coś zrobić.. Obie patrzą na mnie maślanymi oczkami pełnymi miłości. Gdy rano dzwoni budzik, na twarzy czuje powiew ogonka Maksi i głośne ziewnięcie Funisi. Mając taki widok od rana, trudno mieć zły humor.
Nie da się ich nie kochać.
Spacerki z nimi są cudne, już nie muszę patrzeć na pychole, że coś zwiną złego. Rozumiemy się bez słów w domu i na dworze.
Nikt mnie nie przekona, że łatwiej nauczyć jest psa którego ma się od szczeniaka niż pieska ze schroniska po przejściach. Jeśli ktoś twierdzi inaczej to znaczy , że mówi bzdury.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz