sobota, 2 czerwca 2018

Radość czy dramat

Wakacje dla jednych beztroska i radość a dla zwierzaków często to wyłącznie dramat. Najpierw "kochane" rozpieszczane, potem zostawiane gdzieś na drodze, przywiązane do drzewa itd. Czasem pomysłowość "opiekunów" zatyka normalnych ludzi.
Od dziecka nie lubiłam wakacji, chociaż u nas problemu zwierzaka nie było. Tzn była sunia, ale oczywiste było, że rodzina ma obowiązek się nią zajmować w każdej sytuacji. Nie przypominam sobie aby ktokolwiek z dorosłych osób robił z tego problem. Ja cierpiałam bo moja kochana Perełka nie wszędzie mogła ze mną jechać.
Później tak było, że gdy nie miał się kto zając pieskiem, zwierzak jechał z nami.
Pamiętam obóz harcerski, na którym starsi druhowie byli ze zwierzakami i nigdy nie zapomnę dumnych min czworonogów.
Teraz mam dwie sunie, jakoś nie tęsknię za wyjazdem gdziekolwiek. Jest ok. Ludzie którzy nie lubią siedzieć na miejscu, po prostu nie powinni adoptować żadnego zwierzaka, chyba , że będą go zabierać ze sobą.
Nigdy nie zrozumiem tych co porzucają zwierzę które ich kocha i im zaufało. Tych nie można nazwać ludźmi. Czy naprawdę dobrze bawią się po tym gdy wcześniej porzucili psa i skazali go na cierpienie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz