sobota, 2 września 2017

Ups, ale się naraziłam...

Wolny, niby wspólny weekend. Musiałam wyjść, na jakieś dwie godzinki. Spacer był jednak obowiązkowy i długi tak jak w każdy wolny dzień . Za oknem próba koncertu, więc w domu dość głośno. Biedna Funia nie mogła znaleźć sobie miejsca, w jej ulubionym kąciku tez było głośno, gdyż była włączona pralka.
Mała chodziła po mieszkaniu, co chwila skrobała mnie łapką po nodze, wreszcie wtuliła się w posłanko Maksi. Lubie takie duże sprzątanie w domu, nie mogę jednak tego samego powiedzieć o moich suniach.
 Owszem kochają przytulać się do czystych rzeczy, lecz chwile zdejmowania, narzut , kocyków zmiana powleczenia poduszek,  to wszystko jest dla nich traumą.
Ale co tam, liczy się efekt końcowy. Damy radę

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz