niedziela, 17 września 2017

Oj te moje sunie, małe matematyczki

Jesień, tym bardziej gdy jest tak mokra  jak obecnie, powoduje, ze moje sunie od pierwszego spacerku zmuszają mnie do liczenia. Jak? to  bardzo proste. Po spacerku w deszcz, poza łapkami wycieram futerko na grzbiecie, brzuszek, paszki tzn wszystko co jest mokre.
Najpierw podchodzi Maksi, zdejmuję smycz  i dokładnie ją wycieram. Następnie zajmuje się Funią, która z powodu niższego wzrostu ma bardziej mokry brzuszek. Wycieram ja ciut dłużej. Czyżby Maksi liczyła ile razy to robię? zaraz wraca do poprawki. Żeby nie było jej żal, potrę ją jeszcze kilka razy, pocałuje w łepek i już, od razu jest lepiej.
Rano tuz przed pracą, trudno się wyszykować tak aby każdy był zadowolony. Całe szczęście, że sunie mają smycze w różnych kolorach. Gdy tego nie zauważę a sunia absolutnie nie pozwala sobie założyć szelek, po chwili okazuje się , że próbowałam ją ubrać w cudze .
Szelki jednej i drugiej suni są identyczne, czerwone, różnią się jedynie rozmiarem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz