Maksi ma zdjęty szew, powoli odrasta sierść w tym miejscu. Wszystko byłoby ok ale jeszcze czekamy na wynik badań tego co wyciął lekarz.
Żeby nie było mało, ja zafundowałam dziewczynom mega stres.
Poszłam do lekarza aby zmienił mi lek na inny gdyż tamten powodował kaszel Owszem dostałam nowy ale po kilku dniach jego brania dostałam krwotoku z nosa. Na szczęście krew poleciała nosem a nie dostała się do głowy, mogłabym mieć wylew. Wykonałam kilka telefonów, koleżance
mówiłam, że w razie czego mam załatwioną opiekę nad suniami. One dużo rozumieją, przez chwilę chyba myślały, że chce je oddać. nic bardziej mylnego.gdyby coś np szpital, miały by zapewnioną opiekę.Potem znów były by ze mną. Maksi była przez kilka dni apatyczna, gryzła łapki. Obie wtulone we mnie przesypiały noc.
Na razie zagrożenia nie ma, szykujemy się do świat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz