Wprawdzie pierwszy dzień urlopu miałam dość wyczerpujący, dwie różne apteki poczta, kupno farby itd. Zaczęłam dzień tradycyjnie o 4 od spaceru z suniami, potem chwila snu i od 7 pracowity dzień.
Na jutro została mi tylko wizyta u weta - szczepienie i obcięcie pazurków i WOLNE.
Oczywiście w tym wolnym czasie, pranie sprzątanie, gotowanie, ale już bez zbędnego pośpiechu.
Nie ukrywam, że liczę na wolny fotel jutro, gdzie usiądę przy kawie i ulubiona książką, Spacery bez pośpiechu, powolne wąchanie trawek to lubimy.
Ale tego potrzebuję, jeszcze gdyby pogoda była łaskawa i oszczędziła nam tropikalnego upału, byłoby super.
W zaciszu domowym, z dala od narzekających znajomych, przy mojej kochanej muzyce, której nauczyłam słuchać moje kolejne psy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz