niedziela, 26 maja 2013

Lilka

To niesamowite uczucie stać dość blisko prawie 4 tonowego kolosa. Dzieliła nas jedynie metrowa odległość od jej wyciągnięcia trąby. Lilka była psotnicą, nie było dnia, żeby komuś czegoś nie zabrała. Wyrywała plecaki, zdejmowała czapki. Potrafiła nawet grzebać po kieszeniach.. Rzeczy trzeba było spisać na stratę. Przy pomocy wiedzy pracowników cyrku moje grupy ominęły takie niespodzianki. Zawsze dla Lilki mieliśmy mały poczęstunek::jabłka, marchewki..
Pakując się w domu mogłam wszystko zapomnieć ale nie o kęskach dla niej.
Ale  cóż jestem tylko człowiekiem i raz zdarzyło się, że ani dzieci, ani ja nie mieliśmy nic .Słonica była zwyczajnie rozczarowana. Zamykała przed nami trąbą drzwiczki, nie chciała się pokazać. Przykra sytuacja.
Znalazł się jednak sposób.Jedna z mam miała ptasie mleczko. Wiem, wiem to nie jest dla zwierząt , dla słoni tym bardziej. Uznałam jednak, że przy tak wielkiej masie, Lilce nie zaszkodzi.. Najczęściej smakołykami częstowały ją dzieci, chyba, że nikt nie miał odwagi, wtedy robiłam to sama.. Podanie ptasiego mleczka było nie lada wyzwaniem również dla mnie. Bałam się, ale co tam ( przestrzegałam zasad bezpieczeństwa ).
 Wyciągnęłam rękę z otwartą dłonią, na której leżała kosteczka ptasiego mleczka. Lilka wyciągnęła trąbę w naszym kierunku, powąchała i delikatnie musnęła mnie zabierając słodkość. Na mojej dłoni został obśliniony ślad. Lilka zrozumiała , ze mamy tylko to i już nie prosiła o więcej lecz też nie chowała się za drzwiczkami.
Nie macie pojęcia z jaką pasją tam jeździłam. Raz ją zawiodłam. Byłam przeziębiona, przed wyjściem wypiłam łyżeczkę amolu, natarłam się amolem, aby tylko dać rade i pojechać. Lilka jak podeszliśmy, obwąchała mnie trąbą i z hukiem zamknęła drzwi. Amol jest na alkoholu o czym zupełnie zapomniałam. Lilka mi tego nie wybaczyła.
Minął dość długi czas aż pojechałam znowu do Julinka. Zanim dzieci wygrzebały się z autokaru, wymknęłam się do Lilki. Z radością  stanęłam przed słoniem i szok. Słoń nawet nie drgnął. Mówię do pracownika: to nie jest Lilka, zdziwiło go to,że zauważyłam Fakt to nie była Lilka skąd wiedziałam? Tylko Lilka umiała tak odbierać z dłoni.
Nastąpiła reorganizacja cyrku, powstały cyrki prywatne. Próbowałam ustalić dalsze losy Lilki.
Kilka lat temu robiąc zakupy zobaczyłam kilku mężczyzn wysiadających z samochodu w ubraniach technicznych pracowników cyrku. Rozdawali ulotki o najbliższych przedstawieniach.. Nie mogłam przepuścić takiej okazji. Okazało się, że Lilkę oddano do warszawskiego Z00. Niedługo jednak odeszła, czy też za Tęczowy Most?. "starych drzew się nie przesadza" widać dotyczy to nie tylko ludzi.
Wiadomość, że Lilka odeszła wywołała łzy. Zrozumiałam, że była mi bliska tak jak psiaki z którymi jestem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz