piątek, 20 grudnia 2019

Maksi chora:(

Dziękuję za kciuki, pomogły, bo mogło być gorzej.
Jeszcze raz zaniosłam mocz do analizy. Wynik był ciut lepszy ale.. w moczu są szczawiany.
Maksi bierze leki, ma dużo siusiać i dużo pić. wychodzimy co 4 godziny na spacer , a jak trzeba będzie to i częściej. Noce przesypia i cale szczęście. Nie jest ani apatyczna w dzień chętnie zjada, wita zwierzaki na spacerkach. Kilku produktów nie może jeść. Od stycznia będę ją wspierać specjalna karma weterynaryjną.
Czekając na ostatnie wyniki myślałam ,że nie dam rady. Nawet Funia przejęła funkcję szefa stada. Dwa dni temu zastanawiałam się jak wyjdziemy o czwartej z bloku bo trwa remont klatki i jest nieciekawie. Wychodząc z windy innej niż wychodzimy zawsze,  Funia skierowała łepek w stronę gdzie siedzi ochroniarz i wydala z siebie  tylko  hau. Nie wiem czy to było stwierdzenie : musimy wyjść czy pytanie: otwarte?.Mimo wczesnej godziny ten jeden szczek uświadomił mi, że czas się pozbierać. Nie mogę obarczać maleńką Funię odpowiedzialnością za stado.
Czasem tylko trudno mi rozmawiać z ludźmi dla których największym problemem jest teraz umycie okien, robienie pierogów i pytanie mnie jakiego karpia ma kupić.
U mnie nagromadziło się problemów. Najważniejsza jest jednak Maksi, jej kondycja. Ostatnio w przychodni weterynaryjnej zerknęłam na plakat podający przeliczenia wieku psa. Maksi i Funia mają po ok. 70 lat przeliczając na wiek ludzki. W tym wieku i ludzie chorują .
Jedyne co mi zostaje to dbać o moje dziewczyny najlepiej jak potrafię i cieszyć się każdym dniem wspólnie spędzonym.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz