sobota, 8 sierpnia 2015

Ech życie, życie.

Upał okropny, ledwo żyjemy. Żeby nie było zbyt łatwo, Maksi naciągnęła sobie ścięgno. Wet ją obejrzał, kazał robić zimne okłady i oszczędzać łapkę. Maksi która nie znosi chłodu ani wilgoci, z trudem znosi okłady, ale cóż musi. Pierwszego dnia znosiłam ją ze schodów. Funia co chwilę dostawała komendę zwolnij , bo  Makusia ma chorą łapkę. Funia zwalnia i z troską patrzyła do tyłu.
Jest dużo lepiej po jednym dniu. Gdy zobaczyłam , że Maksi nie może stanąć na łapkę a ona sama podwija się pod nią, byłam przerażona. Pani wet uspokoiła to nie złamanie, Powoli minie, ale trzeba uważać .

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz