sobota, 31 sierpnia 2013

Przychodzimy, odchodzimy..

Kilka dni temu odszedł za tęczowy most mój mały psi sąsiad. Zrobiło mi się przykro dlatego muszę tu o nim wspomnieć. Cypis byl małym, czarnym, szorstko- włosym kundelkiem. Piesek już swoje kiedyś przeszedł. Gdy go poznała moja sąsiadka, mieszkał z jakimiś pijakami, został odebrany. Dom który dostał był lepszy ale też nie idealny. Wtedy poznałam Cypisa. Zamieszkał ze starszym schorowanym panem, który przesiadywał na ławce. owszem brał ze sobą psa, ale pies tylko na smyczy i przy tej ławce. Los był dla niego i tak łaskawszy niż w poprzednim domu.. Sąsiad jednak zmarł...rodzina szybciutko przejęła mieszkanie i Cypis stał się nikomu nie potrzebny . Groziła mu ulica lub schronisko. Sąsiadka Cypisa z za ściany , nie mogła pozwolić na tułaczkę psiego sąsiada. Pomimo iż jej mieszkano - to mała kawalerka w której mieszkała z mężem, dwoma psami i kotem, znalazło się u niej miejsce dla Cypisa. Cypis otrzymał serce, pełną miskę,dom i zwierzęce towarzystwo. W nowym domu, pies odżył, chodził bez smyczy grzecznie przy nodze swoich nowych właścicieli, merdał ogonkiem i był szczęśliwy.A ludzie? jak to ludzie. jedni pukali się w głowę , że staruszkowie zwariowali, inni z uznaniem pytali czy może trzeba im jakoś pomóc. Dwa lata temu zmarła starsza Pani, tzw psiarze zamarli.. co będzie dalej? ze zwierzakami? Jej mąż nadal opiekuje się mała gromadką. Gdy poszedł do szpitala, zorganizował dla nich opiekę. Cypis zasnął w przychodni podczas kroplówki. na której był ze swoim Panem. Chodząc ze swoimi suniami, spotykam go już tylko z jednym psem. Perełka cierpi po stracie przyjaciela, ale ma swojego pana.. cóż odchodzimy.. przychodzimy.. nie tylko my -ludzie ale także one.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz