piątek, 16 sierpnia 2013

kochać.. jak to łatwo powiedzieć...

Oj tak, miłość do psa to wielka tolerancja i spokój . Ogromna cierpliwość we wspólnym życiu .
Czy sprzątaliście kiedyś  z "pomocą" psa? Przez chwilę, to może jest śmieszne ale po chwili złości. Jeśli kochacie psa to złość przemienia się w cierpliwość. Trzeba jednak dodać , że sprzątanie przedłuża się, ale cóż jeśli się kocha:)
Kiedy zamiatam mała zmiotką w kuchni, przypominają mi się moje poprzednie zwierzaki.. Jeden z nich w tej samej chwili próbował mnie polizać po twarzy i dokładnie wchodził w kopczyk śmieci. Kot koniecznie musiał przelecieć przez śmieci i to tak zawsze przez 9 lat.
 Gdy sama odnawiałam mieszkanie, jamnik Atos, siedział pod drabiną, na której stałam i szczekał. Schodziłam, zapewniałam, że on jest najważniejszy, odpuszczał , zasypiał. Po krótkim czasie sytuacja powtarzała się. Najgorzej było gdy malowałam przy ścianie :(.Stałam na drabinie, malując zapewniałam , że jest kochanym psem. Atos oczywiście merdał ogonkiem, ale co tam, merdający ogonek ścierał dopiero położoną farbę. Natychmiast schodziłam, myłam ogonek. Liczyłam do 10 i z powrotem do jednego, chwytałam pędzel i i szybko pokrywałam ścianę farbą, zanim moja psina znów coś wymyśli.) Moje obecne psiaczki , też uczestniczą w sprzątaniu. Gdy zdejmuje narzutę do wytrzepania, wskakują na tapczan  i  uderzają łapkami .Niuchają noskami, jakby sprawdzały czy nie robię coś złego. Gdy narzuta uprana wraca na tapczan sunie skaczą i kręcą kółka z radości.
Wiem , wiem sprzątania trwają dłużej przy tak dzielnej pomocy. W moim domu zawsze mówiło się, mój dom to także dom zwierzaka, więc ma prawo do swoich porządków.Każdy z moich zwierzaków jaki był u mnie "meblował" sobie po swojemu. Maksi i Funia wymogły na mnie przestawienie fotela. Nie ukrywam, że nawet mi się podoba ta zmiana, a one są szczęśliwe, bo każda ma ulubione miejsce na podłodze do spania:).
Hm , jeśli w takich chwilach braknie cierpliwości, to nie można mieć psa w domu. Ale owszem, każdy może mieć inne zdanie na ten temat.
 A .. zapomniałam dodać , że gdy porządki dobiegały końca,zwierzaki zasypiały kamiennym snem i nie reagowały na nic. No w końcu kto miał więcej pracy? One  czy ja?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz