Cudne wspólne święta i...Wracając ze spacerku spotkałyśmy sąsiadkę .Jestem puszysta osobą ale ta kobieta jest jak dwa razy ja. Pani przepuszcza nas do windy ( mieszkamy wyżej) i pada tekst:
ojej jakie one grube. Bez skrępowania palnęłam: tak jak my. Zorientowała się,że przesadziła i mówi one pewnie jedzą wszystko i każdą ilość. Teraz ja udałam, że nie rozumiem więc sprostowałam, owszem jedzą wszystko co dostaną ale w normalnej ilości.
Zmieniła temat, zaczęła opowiadać o swoim psie.
Jak ja nienawidzę tych komentarzy jaka ona gruba albo jakie one grube itd. Ludzie czy oni naprawdę nie rozumieją, że pies słyszy i robi mu się przykro? Dziwne? wcale nie one naprawdę wiedzą jak ktoś je krytykuje. Czasem przestają jeść. Jak wprowadziłam się do tego bloku ta kobieta miała sunie staruszkę. Sunia wyglądała jak straszydło. Z racji chorób gubiła sierść, robiła się łysa. Nigdy z tego powodu nie ośmieliłabym się powiedzieć, że jest obrzydliwa. Oni ja kochali, dbali o nią.
wtorek, 23 kwietnia 2019
sobota, 20 kwietnia 2019
I na tym polega różnica
Nieraz pisałam, że wole zwierzęta od niektórych ludzi. W poniedziałek znów miałam trudny dzień.
Unikam konfliktów w pracy lecz jeśli ktoś na mnie wrzeszczy zamiast porozmawiać, nie zostaję dłużna.
Po ostrej wymianie zdań, "nabuzowana" wyszłam do domu. Przez cała drogę nie mogłam ochłonąć.
W domu radosne powitanie moich suczek zadziałało jak przysłowiowy wentyl. Stres "poszedł" w zapomnienie.
Za oknem dudniły próby przed wieczornym koncertem. W pokoju okazało się, że łóżko jest poruszone. Gdy zaczęłam poprawiać, odkryłam wygryzioną ogromną dziurę w prześcieradle.
O dziwo nie byłam zła. Funia natychmiast podeszła do mnie, usiała i zaczęła "dziamgać". Zrozumiałabym, że bardzo bała się hałasu za oknem. Wiem kochanie bałaś się, tylko tak mogłam skomentować. Maksi "zaśpiewała"utwierdzając mnie,że obie dobrze się zrozumiałyśmy.
HM zwierzak potrafi się przyznać a człowiek całą odpowiedzialność zwala na drugą osobę.
Na razie cieszymy się wspólnie spędzonym czasem.
Unikam konfliktów w pracy lecz jeśli ktoś na mnie wrzeszczy zamiast porozmawiać, nie zostaję dłużna.
Po ostrej wymianie zdań, "nabuzowana" wyszłam do domu. Przez cała drogę nie mogłam ochłonąć.
W domu radosne powitanie moich suczek zadziałało jak przysłowiowy wentyl. Stres "poszedł" w zapomnienie.
Za oknem dudniły próby przed wieczornym koncertem. W pokoju okazało się, że łóżko jest poruszone. Gdy zaczęłam poprawiać, odkryłam wygryzioną ogromną dziurę w prześcieradle.
O dziwo nie byłam zła. Funia natychmiast podeszła do mnie, usiała i zaczęła "dziamgać". Zrozumiałabym, że bardzo bała się hałasu za oknem. Wiem kochanie bałaś się, tylko tak mogłam skomentować. Maksi "zaśpiewała"utwierdzając mnie,że obie dobrze się zrozumiałyśmy.
HM zwierzak potrafi się przyznać a człowiek całą odpowiedzialność zwala na drugą osobę.
Na razie cieszymy się wspólnie spędzonym czasem.
środa, 10 kwietnia 2019
To były trudne dni
To moja wina, że nauczyłam moje psy wielu słów. Efektem tego jest trauma która teraz przeżywają.
Odchodzą zwierzęta lecz ludzie też. Ostatnio coś mnie naszło aby przygotować się na wszelki wypadek gdybym opuściła ten świat. Kilka rozmów telefonicznych, kilka podpisanych dokumentów.
Najbardziej martwi mnie to aby moje psy nie trafiły na ulicę.
Moje dwa kochane szczęścia zrozumiały co nie co z rozmów. Są smutne, osowiałe, patrzą mi w oczy jakby pytały już nas nie kochasz? Oczywiście, że kocham, te moje ostatnie posunięcia miały ich zabezpieczyć .
Mam nadzieję, że przed nami jeszcze wiele wspaniałych lat.
Odchodzą zwierzęta lecz ludzie też. Ostatnio coś mnie naszło aby przygotować się na wszelki wypadek gdybym opuściła ten świat. Kilka rozmów telefonicznych, kilka podpisanych dokumentów.
Najbardziej martwi mnie to aby moje psy nie trafiły na ulicę.
Moje dwa kochane szczęścia zrozumiały co nie co z rozmów. Są smutne, osowiałe, patrzą mi w oczy jakby pytały już nas nie kochasz? Oczywiście, że kocham, te moje ostatnie posunięcia miały ich zabezpieczyć .
Mam nadzieję, że przed nami jeszcze wiele wspaniałych lat.
piątek, 5 kwietnia 2019
Psia logika
Kilka dni temu, Funia dostała piłeczkę jeża. Nie rozstawała się z nią, gotowa była nawet na spacer zabrać ulubiona zabawkę. Wieczorem piłeczkę kładła do mojego łóżka. Nie muszę chyba przekonywać że spędzenie nocy na takiej piłeczce do fajnych nie należy. Piłeczkę kładłam na podłodze. Funia zabierała ja i oczami pytała dlaczego? odpowiadałam to zabierz ja na swoje posłanie.
Trudno uwierzyć ale przez kilka dni spała z nią na swoim posłaniu.
Ulubionym miejscem do spania jest tapczan ale tuż nad moja głową. Ostatnio nie mogłam zrozumieć czemu Maksi co kilka dni w nocy nie może się ułożyć, nie kładzie się jednak obok mnie. Mam wrażenie, że Maksi ułożyła grafik. Gdy ona snuje się po podłodze tzn, że kolej spania nad moją głową przypada Funi.
Funia dopiero od jakiegoś roku naśladuje Maksi. Nie odkryła jednak tego,że druga sunia oddaje jej swoje ulubione miejsce.
Maksi to moja śpiewaczka a Funia gaduła.
Gdy wracamy ze spaceru, przecieram Makusi oczy, gdy to zrobię podchodzi Funia i jak ja to nazywam"dziamgoli"( bo trudno to nazwać szczekiem) i zupełnie jakby mówiła mnie też przetrzyj. Wystawia mordkę zamyka oczy i czeka.
Trudno uwierzyć ale przez kilka dni spała z nią na swoim posłaniu.
Ulubionym miejscem do spania jest tapczan ale tuż nad moja głową. Ostatnio nie mogłam zrozumieć czemu Maksi co kilka dni w nocy nie może się ułożyć, nie kładzie się jednak obok mnie. Mam wrażenie, że Maksi ułożyła grafik. Gdy ona snuje się po podłodze tzn, że kolej spania nad moją głową przypada Funi.
Funia dopiero od jakiegoś roku naśladuje Maksi. Nie odkryła jednak tego,że druga sunia oddaje jej swoje ulubione miejsce.
Maksi to moja śpiewaczka a Funia gaduła.
Gdy wracamy ze spaceru, przecieram Makusi oczy, gdy to zrobię podchodzi Funia i jak ja to nazywam"dziamgoli"( bo trudno to nazwać szczekiem) i zupełnie jakby mówiła mnie też przetrzyj. Wystawia mordkę zamyka oczy i czeka.
czwartek, 4 kwietnia 2019
Nie ma tego złego
Kiedyś narzekałam, że przy moich psach nie mogę rozmawiać przez telefon, gdyż one zbyt dużo rozumieją. Tym razem jestem szczęśliwa z ich mądrości. Wiem , wiem, każdy pies jest mądry ale tu bohaterkami blogu są moje sunie.
Od jakiegoś czasu miałyśmy a raczej ja miałam problem z kobietą która hoduje mopsy. Utrudniała życie kilku osobom w bloku które maja kundelki. Zachowanie tej kobiety było naprawdę uciążliwe . Lokatorzy musieli interweniować na policji. Odpowiedzią było pytanie czy ktoś doznał uszczerbku na zdrowiu? No nie ale nie dało się tak żyć.
Pewnego dnia napisałam maila do naszego pana dzielnicowego. Następnego dnia zadzwonił do mnie, akurat byłam w domu. Rozmowa była dość długa a psy aż przekrzywiały łepki żeby jak najlepiej zrozumieć o czym mówimy. Ponieważ powodem konfliktu było ich szczekanie więc sunie domyśliły się , że rozmawiamy o nich. Poprosiłam o rozmowę policjanta z ta kobietą, bo sama sobie nie poradzę.
Wczoraj mijamy panią i jej pięć mopsów. Pani jak zwykle staje na naszej drodze i rozdaje smakołyki swoim pupilom, zrobiłam jej przejście i czekamy z psami. Doznałam szoku, moje psy milczały . Ta sytuacja trwała chwilę aż usłyszałam jak kobieta mówi: nic z tym nie możemy zrobić i wyszła z klatki. Po zachowaniu moich psów dotarło do mnie, że one doskonale zrozumiały sens mojej wczorajszej rozmowy z dzielnicowym. Dosłownie z podniesionymi nosami weszły do windy, w domu były oczywiście smaczki.
Jestem z nich bardzo dumna, moje kochane sunie.
Od jakiegoś czasu miałyśmy a raczej ja miałam problem z kobietą która hoduje mopsy. Utrudniała życie kilku osobom w bloku które maja kundelki. Zachowanie tej kobiety było naprawdę uciążliwe . Lokatorzy musieli interweniować na policji. Odpowiedzią było pytanie czy ktoś doznał uszczerbku na zdrowiu? No nie ale nie dało się tak żyć.
Pewnego dnia napisałam maila do naszego pana dzielnicowego. Następnego dnia zadzwonił do mnie, akurat byłam w domu. Rozmowa była dość długa a psy aż przekrzywiały łepki żeby jak najlepiej zrozumieć o czym mówimy. Ponieważ powodem konfliktu było ich szczekanie więc sunie domyśliły się , że rozmawiamy o nich. Poprosiłam o rozmowę policjanta z ta kobietą, bo sama sobie nie poradzę.
Wczoraj mijamy panią i jej pięć mopsów. Pani jak zwykle staje na naszej drodze i rozdaje smakołyki swoim pupilom, zrobiłam jej przejście i czekamy z psami. Doznałam szoku, moje psy milczały . Ta sytuacja trwała chwilę aż usłyszałam jak kobieta mówi: nic z tym nie możemy zrobić i wyszła z klatki. Po zachowaniu moich psów dotarło do mnie, że one doskonale zrozumiały sens mojej wczorajszej rozmowy z dzielnicowym. Dosłownie z podniesionymi nosami weszły do windy, w domu były oczywiście smaczki.
Jestem z nich bardzo dumna, moje kochane sunie.
piątek, 29 marca 2019
Czy pies ugryzie?
Często zadawane pytanie, szczególnie przez osoby nie mające zwierząt.
Owszem ugryzie jeśli uzna, że musi. To nie jest bzdura.
Pamiętam z dzieciństwa moja sunię, mała pekinkę Perełkę. Kiedyś wspominałam o niej.
Sunia była niegryzącym psem. Kiedyś podczas rodzinnego spotkania, ktoś zaczął pokpiwać z małego pieska z płaską mordką. Pytał po co nam taki pies przecież on i tak nikogo nie obroni.
Po skończonych imieninach, ta osoba nie dawała za wygraną. Wychodząc z pokoju powiedziała do Perełki: a ja teraz zabiorę twojego pana. Rozpętało się piekło. Sunia rzucała się z zębami na kostki gości. Nikt nie mógł się pożegnać z moim tatą. No cóż było nie prowokować.
W naszej przychodni weterynaryjnej pracuje kobieta która pomaga naszej pani doktór. Mam wrażenie, że boi się psów. Podczas ostatniej wizyty spytała: ciekawe czy one by panią obroniły. Pewnie tak. Od tamtego pytania coś się zmieniło u moich suczek. Są ze mną 7 lat ale nie słyszałam ich warczących. Maksi lubi spać pod drzwiami. Nie reagowała do tej pory na odgłosy dochodzące z klatki schodowej. Teraz gdy kręcą się obcy warczy.....
I niech mi nikt nie mówi, że psy mało rozumieją..
Owszem ugryzie jeśli uzna, że musi. To nie jest bzdura.
Pamiętam z dzieciństwa moja sunię, mała pekinkę Perełkę. Kiedyś wspominałam o niej.
Sunia była niegryzącym psem. Kiedyś podczas rodzinnego spotkania, ktoś zaczął pokpiwać z małego pieska z płaską mordką. Pytał po co nam taki pies przecież on i tak nikogo nie obroni.
Po skończonych imieninach, ta osoba nie dawała za wygraną. Wychodząc z pokoju powiedziała do Perełki: a ja teraz zabiorę twojego pana. Rozpętało się piekło. Sunia rzucała się z zębami na kostki gości. Nikt nie mógł się pożegnać z moim tatą. No cóż było nie prowokować.
W naszej przychodni weterynaryjnej pracuje kobieta która pomaga naszej pani doktór. Mam wrażenie, że boi się psów. Podczas ostatniej wizyty spytała: ciekawe czy one by panią obroniły. Pewnie tak. Od tamtego pytania coś się zmieniło u moich suczek. Są ze mną 7 lat ale nie słyszałam ich warczących. Maksi lubi spać pod drzwiami. Nie reagowała do tej pory na odgłosy dochodzące z klatki schodowej. Teraz gdy kręcą się obcy warczy.....
I niech mi nikt nie mówi, że psy mało rozumieją..
piątek, 22 marca 2019
To wszystko jednak ma sens
Opiekując się moimi suniami dałam im całe serce i maksimum uwagi. nauczyłam tego co powinny znać.
Dbałam gdy chorowały, biegłam z nimi do weta, potem pilnowałam przyjmowania tabletek.
Nieraz mówiłam im,że je kocham. To wszystko, nie oczekując niczego.
Dzisiaj miałam ciężki dzień, potem krótki spacer, zakupy, obiad dla wszystkich i padłam:(.
Położyłam się na chwilę i przysnęłam. Za oknem zrobiło się ciemno. Sunie spały w różnych miejscach w domu.
Tak do siebie powiedziałam: czy ktoś mnie tu kocha? Uwierzyć nie mogłam lecz nagle usłyszałam tupot łapek po linoleum i w ciemnościach zobaczyłam rozfalowany ogon Maksi. Słysząc moje pytanie, przyszła się przytulić. Tuż za nią podeszła Funia również gotowa do przytulania.
Czy może być coś cudowniejszego? To dowód , że mój wysiłek miał sens. Czują się kochane i mnie kochają.
Dbałam gdy chorowały, biegłam z nimi do weta, potem pilnowałam przyjmowania tabletek.
Nieraz mówiłam im,że je kocham. To wszystko, nie oczekując niczego.
Dzisiaj miałam ciężki dzień, potem krótki spacer, zakupy, obiad dla wszystkich i padłam:(.
Położyłam się na chwilę i przysnęłam. Za oknem zrobiło się ciemno. Sunie spały w różnych miejscach w domu.
Tak do siebie powiedziałam: czy ktoś mnie tu kocha? Uwierzyć nie mogłam lecz nagle usłyszałam tupot łapek po linoleum i w ciemnościach zobaczyłam rozfalowany ogon Maksi. Słysząc moje pytanie, przyszła się przytulić. Tuż za nią podeszła Funia również gotowa do przytulania.
Czy może być coś cudowniejszego? To dowód , że mój wysiłek miał sens. Czują się kochane i mnie kochają.
Subskrybuj:
Posty (Atom)