wtorek, 26 listopada 2019

Kochana Maksi

Za nami kilka zastrzyków, leki.  Dzisiaj zaniosłam mocz do analizy. Jutro będą wyniki.
Nasz ranek wyglądał dość ekstremalnie. Dlaczego?
Prowadzić dwa psy na smyczy i od jednego zbierać mocz do analizy, dodatkowo przelać go do specjalnego naczynka i nie ubrudzić się. Nie macie pojęcia jakie to trudne, pól nocy nie spałam czy się uda.
UDAŁO się. Teraz najważniejsze: wynik . Kolejna noc nie przespana.
Maksi choruje, natomiast Funia wariuje, ona przeżywa to po swojemu. Jest przerażona i nie radzi sobie z tym.
Muszę udawać twardą jak skała, bo mój nastrój one wyczuwają.
Będę ratować każdą z nich. kocham je bardzo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz