sobota, 23 listopada 2019

Dzisiaj serce mi krwawi

Maksi jest chora. Od kiedy mam adoptowane sunie, są sterylizowane. Gdyby nie to być może straciłabym Makusię:(
W dzień wizyta u naszej pani Doktor. Prawie dwie godziny ratowała moja sunię. Gdyby nie to, że teraz nie pracuję i dużo spędzam z nimi czasu, pewnie bym nie zauważyła żadnych objawów.
Jak mówi  popularne powiedzenie: nie ma tego złego.
Nie widać było żadnych objawów. Okazywała radość jak zwykle, apetyt był, wszystko było normalne.
Dopiero gdy zobaczyłam na narzucie brudny ślad po tym jak usiadła, zaczęłam drążyć temat. Wczoraj wprowadziłam w błąd panią weterynarz. Posprawdzała to co sugerowałam, diagnoza mi ulżyła.  Było wszystko w porządku. Dzisiaj od rana znów mnie coś zaniepokoiło. Szybciutko do przychodni. Okazało się ,że sunia cierpiała a ja nie miałam o tym pojęcia. Gdy po zabiegu można ja było postawić Maksi merdała jak szalona ogonkiem. Poczuła ulgę.
Do domu dostałam leki i instrukcję co i w jakiej kolejności zrobić.
Przed chwilą podałam lekarstwa. Udało się. Teraz nie mogę opanować łez. Trzymajcie kciuki.
 Musi być dobrze.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz