Funia, mała sunia której zawsze wszędzie pełno. Chodząc po mieszkaniu trzeba bardzo uważać aby nie nadepnąć na łapkę. Jak pies i człowiek zgrają się to udaje się bezinwazyjne życie.
Kilka dni temu, zbliżała się pora obiadu, Maksi czekała na posiłek jak dama, w pozycji leżącej i skrzyżowane łapki. Funia to zupełnie inna bajka, o określonej godzinie biegała po mieszkaniu i mobilizowała mnie do szykowania misek. Gdy wstałam w kierunku kuchni, pośpieszana co chwilę, Funia zeskakując z tapczanu wsunęła mi łapkę do mojego klapka. Na szczęście szybki refleks suni uratował jej łapkę od zmiażdżenia przez moją pietę a mnie przed upadkiem na podłogę .Tak naprawdę wolałabym się przewrócić niż zrobić krzywdę małej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz