W naszym stadzie pojawiła się funkcja pełniącej obowiązki przewodnika.
Najcudowniejsze w tym jest to, że Maksi sama uznała potrzebę pomocy. Ciągle zmiany pogody
i dużo pracy spowodowały moje ogromne zmęczenie.
Na spacerach to Maksi kontrolowała zachowanie Funi i dawała znak kończący spacer. Gdy zasypiałam prawie na stojąco, ona budziła mnie swym wilgotnym noskiem.
Wczoraj idąc raniutko do pracy przez pomyłkę niezbyt dokładnie zamknęłam drzwi. One wiedzą, i pamiętają kiedy jak zamykam. Tym razem się pomyliłam - efekt Funia ozdobiła pól mieszkania. Ona się zwyczajnie wystraszyła czy mi się nic nie stało.
Już jest dobrze. Przed nami jeszcze taki tydzień a potem dużo spokoju.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz