sobota, 16 stycznia 2016

Fe, ale tak naprawdę....

Jedyne zwierzątka za którymi nie przepadam to szczury. Mimo ich mądrości i inteligencji, nie lubię mieć ich w  moim polu widzenia.
Wracając w piątek  z pracy, nad moja nogą przebiegło czarno białe futerko.Chcąc ominąć to coś, aż wpadłam na młodego faceta, przeprosiłam , mówiąc , że to chyba szczur. Usłyszałam nie szkodzi , ale dusił się ze śmiechu.
Po powrocie do domu, jak zwykle spacer z psami. Głowę miałam pełną wątpliwości. Szczurek? z czarno białym futerkiem? Coś mi nie pasowało. Czyżby ktoś wyrzucił hodowlanego?
Następnego dnia, znów wracając z pracy, pod drzewkiem zobaczyłam mała czarno białą istotkę, która z trudem łuskała słonecznik. Mimo uprzedzenia jakie miałam kiedyś,
 uznałam , że trzeba zrobić wszystko  aby go uchronić przed zjedzeniem czy zamarznięciem. Zniosłam mu nasionka, trochę psiej karmy, to wszystko co miałam. Zostawiłam tez jedną rękawiczkę gdyby musiał czekać na pomoc.
 W domu zaczęłam organizować pomoc. Na fc opisałam sytuację znajomej wolontariuszce. Renia powiadomiła swoją kumpelkę z drugiego końca Polski. Ta z kolei swoją koleżankę z naszego miasta. Trochę na okrągło  ale w necie siła.
Okazało się , ze w nocy dziewczyny podjechały z klatka pułapką, szczurka złapały.Gdy przeczytałam, że maluch uratowany byłam szczęśliwa. Udało się , hurra!!!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz