niedziela, 31 maja 2015

Szczęście

Osiągnęłam dużo. Szczęścia nie można mierzyć tylko ilością kasy. Moje dziewczyny...to kolejny raz gdy mijałyśmy suczkę -pokazującą, że nie przepada za moimi suniami,  przeszły ze stoickim spokojem, bez wrzasku. Pochwaliłam i obiecałam w domu nagrodę.
Bardzo proszę niech ludzie kpią, że do nich ciągle mówię. Są jednak efekty. Włożyłam masę pracy aby zachowywały się jak inne psy. Jestem z nich dumna. Łatwiej nauczyć jednego psa niż dwa, zwłaszcza, że mają różny temperament. Ale lubię wyzwania :)
Nie znoszę widoku, gdy ktoś w milczeniu ciągnie swojego psa. Skąd to biedne stworzenie ma wiedzieć czego się od niego oczekuje. Czy nie prościej nauczyć go jednego słowa np przesuń się. Moja Maksi szybko opanowała to słowo. Gdy leży rozłożona na tapczanie, wystarczy, że powiem przesuń się kochana, ona robi mi miejsce.Gdy chcę na spacerze aby szły przed siebie, powtarzam znane już im słowo: idziemy prosto.Efekt gwarantowany.W bloku mamy dwie windy z jednej strony korytarza i trzecia na jego końcu. Gdy mówię idziemy do drugiej windy, robią tak natychmiastowy zwrot, że mało nie urwą mi ręki.To jest "słodkie".
 Gdy bardzo wczesnym rankiem wychodzimy na spacer, zachowują się jak myszki. Gorzej jest w dzień, gdy jamnik z naszego piętra wychodzi z wrzaskiem.One próbują to naśladować , zwłaszcza, że opiekunka jamnika uważa, że pies musi sobie poszczekać. Nie bronię szczekania swoim pieskom, ale są momenty kiedy muszą być cicho.Kilka razy zrobiłam im wykład , ze jamnik -Fuks może się drzeć ale one nie. Powtórzyłam to przy tamtym psie kilka razy. Teraz gdy próbują być zbyt głośno przy wyjściu, mówię:  nie zachowujcie się jak Fuks. I nie uwierzycie, milkną.
I jak tu nie kochać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz