wtorek, 26 maja 2015

Daj, daj, daj nie odmiawiaj daj..czyli wspólna kolacja

To początek piosenki i jednocześnie opis pewnej sytuacji.
Jest wieczór, zbliża się czas kolacji. Zalewam esencje, i szykuję kanapki z masłem i pomidorem.
Siadam przy stole i już mam ugryźć kęs, gdy czuję na sobie spojrzenia. Z lewej strony siedzi Maksi, z prawej Funia.. Każdy  kto dzieli życie z psem lub innym zwierzakiem, wie o czym piszę. Udaję, że nie zauważam, wpatrzonych we mnie oczu. Słyszę głośne przełknięcie śliny. Poległam. Odgryzam dwa kawałki pomidora i jednocześnie podaję do dwóch pysiów. Maksi, zjadła i oblizała się, co znaczyło pyszne. Funia oblizała kawałek i wypluła. Nie chcesz to nie jedz-powiedziałam. Przy drugim kawałku, ich oczka nadal były we mnie wpatrzone. Maksi dostała, i za chwilę dostała Funia. Tym razem gdy zobaczyła , że Maksi je ze smakiem , sama zjadła swoje dwa kawałki. I tak wspólnie we trzy zjadłyśmy kolacje..dziewczyny pomidor z  kanapki, mnie został tylko chleb z masłem.
Takie wspólne biesiadowanie zbliża i cieszy mnie, że jest coś co polubiły obie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz