środa, 26 lutego 2020

Czy jest coś piękniejszego?

No czy jest coś piękniejszego niż radość twojego pupila? Ten błysk w oku? lodowaty i mokry nos?
Fakt, że nie używa ludzkiej mowy, nie ma większego znaczenia.
Obserwując swojego zwierzaka rozumiesz czego potrzebuje i chce.
Nie ważne czy ma ogon czy nie, ty wiesz jaki ma nastrój, marzenie.
Gdy śpi spokojnie wtulony w poduszkę, gdy wymusza smakołyk...sytuacje łagodzą stres.
One kochają, są z tobą gdy masz gorszy dzień.
W oczach widać jak bardzo cie kochają.
Czasem zdejmujesz klaczek z ubrania, zamiatasz wniesiony piasek.
Zjedzony but, firanka? to głupie szczegóły.Takiej przyjaźni jaka od nich masz nie dostaniesz od człowieka.
Kochaj je, lecz w razie choroby i nigdy ale to nigdy nie porzucaj.

czwartek, 13 lutego 2020

Niech mnie ktoś uszczypnie

Mamy 21 wiek? Czy ja śnię? Pamiętam z dzieciństwa moje wakacje na wsi. Wracałam z nich chora.
Jako dziecko nie mogłam pojąć dlaczego najbogatszy gospodarz we się, mający kilka pól i głodzi psy.
Jego córka  była jakieś trzy, może cztery lata starsza ode mnie. Od rana do wieczora pracowała w polu. Kiedyś spotkałam Ją w sklepie, kupowała kilka bochenków chleba. Widząc moje zdziwienie powiedziała, że to dla psów.  Tego dnia została w domu bo skręciła nogę. Miała dzięki temu chwilę dla siebie. Zaprosiła mnie na swoje podwórko. Pilnowały je dwa psy na łańcuchach. Okazało się, że kupiony chleb dostały psy. gdy zjadły wlała im trochę wody. Nie mogę o tym zapomnieć.
Chwilami mam wrażenie, że nadal tkwię w 20 a nie w 21 wieku. Znajoma której jest o wiele lżej niż mnie próbowała mnie przekonać jak wyżywić psy. Części kurczaka są tanie, więc pochwaliła się , że na nich gotuje rosół (mięso jest dla nich) ale przecież ciągle zostają kawałki chleba. Dostają to
psy: chleb zalewany rosołem. Mnie zatkało. Gdy powiedziałam, że to nie jest jedzenie dla psów i moich nie będę tak karmić, usłyszałam : ach jak one to lubią. A co zrobić jak zostaje chleb? przecież nie wyrzuca się. Może bezczelnie ale odparłam:  trzeba kupować mniej chleba albo robić z niego grzanki? Zapadła cisza.

Ciut lepiej

Dzisiaj przed nami przedostatni zastrzyk.  Od dwóch dni nie ma już temperatury, na dziąsła nakładamy żel. Wszystko pomaga, gardło odzyskało normalna barwę dziąsła coraz bledsze.
Martwi mnie jedno. Sunia nie ma siły. Pani Weterynarz osłuchała serduszko  i jest wszystko w porządku. Być może to kolejny antybiotyk spowodował osłabienie.Zobaczymy jak minie trochę czasu. Proszę o kciuki.

wtorek, 11 lutego 2020

Złe wiadomości

Maksi chora. Przez dwa dni dziwnie się zachowywała, obserwowałam co jest nie tak. Cóż sama nie dałabym rady. Przed chwilą wróciłyśmy z przychodni. Maksi ma wysoka gorączkę i stan zapalny jamy ustnej. Biedulka. Opuszczony ogonek dał mi znać, że coś jest nie tak. Przed  wyjściem gdy jej powiedziałam :idziemy do pani doktor Maksi pomachała ogonkiem i polizała mnie. Bingo.
Diagnoza i zastrzyki do końca tygodnia.
Makuniu wyciągniemy Cię z tego maleńka. Damy radę, musi być dobrze.

czwartek, 6 lutego 2020

Próba optymizmu

Wczoraj odebrałam wyniki Makusi. Nadal są złe. Maksi dostaje leki i weterynaryjna karmę.
Poprosiłam o wydrukowanie wyniku badań z grudnia i obecnych. Poczułam ulgę i optymizm.
Obecne wyniki chociaż złe ale ciut lepsze niż grudniowe. Będzie lepiej... mam taką nadzieję.
Wczoraj byłam drugi raz z Funia na obcięciu pazurków. Ten zabieg to istny horror. Tak jest od zawsze. Ona dostaje histerii przy każdym pazurku.
Maksi jest inna, pięknie pozwala na podcięcie, mimo iż jej pazurki są o wiele trudniejsze ( same się powyginały)
Nasza pani weterynarz, która nas zna od dwóch albo trzech lat, podczas jednej z ostatnich wizyt powiedziała, że one są "ludzkie" Pewnie dlatego, że jest z nimi fajny kontakt.
Funia po wczorajszym stresie okupuje moje łóżko. Nasuwa się pytanie co na to Maksi? Męczy ja to ale nie reaguje. Dzisiaj gdy wstałam znalazłam ja śpiącą na fotelu.

wtorek, 4 lutego 2020

Kontrolne badania

Znów żyję w ogromnym stresie, przed chwilą zebrałam mocz Makusi do analizy. Przede mną dwa bardzo trudne dni. Wprawdzie dzisiaj zaniosę go do przychodni, lecz wynik będzie dopiero jutro.
Po suni nie widać, że jej coś dolega, jest radosna, bawi się. Nie widać jednak tego co nęka organizm.
Boję się, nawet nie wiecie jak bardzo.Proszę o kciuki. Jutro dam znać o wynikach.

sobota, 1 lutego 2020

"Rodzinne"poranki

Jest niedziela, za nami pierwszy spacer. Dziewczyny tradycyjnie po małym śniadanku, ja przy kompie. To stało się już tradycją, gdy nasypię im suchej karmy, ja siadam przed ekranem , biorę leki.
Najczęściej jest bardzo wcześnie, dlatego szybko idziemy spać.  Maksi pierwsza kończy jeść
 i kładzie się przy moim łóżku, zostawiając swoje ulubione miejsce puste. To puste miejsce po pierwszym spacerze należy się Funi. One tak ustaliły między sobą i ja to szanuję. Uczyłam od pierwszych wspólnych chwil gdy byłyśmy razem, że ta która pierwsza zajmie miejsce, jest nietykalna. Owszem gdy łóżko zajmą obie, muszę przypomnieć, że chcę się położyć. Nie ma jednak z tym problemu.
 Obserwując zwierzęta często mam wrażenie że ludzie powinni doceniać ich mądrość i uczyć się od nich.
Kocham psy sprytne, gapowate i nie tylko psy.
W ludziach złości mnie zazdrość, że komuś się coś udało. Częste gadanie głupot  i udawanie, że są najmądrzejsi. Dla niektórych ludzi liczy się tylko kasa.
 Zwierzęta znają znaczenie słowa szacunek, natomiast ludzie nie zawsze. Gdy jej nie masz to od razu są bardzo zajęci, nie maja czasu nawet na krótki telefon.
Od zawsze gdy mam dość tych najmądrzejszych, przytulam swojego zwierzęcego przyjaciela i mówię mu jaki jest wspaniały i kochany.
 Dama wstała na śniadanie, czyli z moim spaniem muszę poczekać hihi. Dama jest też spryciarą (dla przypomnienia Dama to żółwica stepowa), zauważyła, że gdy idzie środkiem pokoju to wszyscy uważają aby na niej nie stanąć. Szybko pokonuje trasę spod okna,  wchodzi pod fotel i tamtędy dopiero dociera do swojej stołówki.