niedziela, 13 listopada 2016

co nowego?

11 listopada za nami. ciężki dzień dla futrzaków. Przez cały dzień waliły petardy, wiec przymusowo byłam w domu. Maksi nie bała się , lecz Funia tak. Cały czas siedziała  w łazience. czasem wpadała do pokoju aby sprawdzić czy wszystko jest ok. gdy wieczorem szłyśmy na spacer, Funisia była cichutko, ąż ochroniarz pilnujący budynku westchnął: ale cicho. Najważniejsze, że wszystko przeszło bez echa. Przed nami jeszcze jeden trudny dzień Sylwester. Wiem to jeszcze dużo czasu ale ja już przeżywam
Chciałabym zasnąć i obudzić się 2 stycznia. Ale co tam, musi być dobrze. Tabletki u weterynarza już zamówione. Trzeba to przetrwać. Gorzej maja zwierzaki, które są same albo nawet w schroniskach.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz