środa, 29 lipca 2015

Radość czy trauma?

Wakacje, dla ludzi radość ale nie dla zwierząt.
W wielu domach wakacje to nic takiego, normalne życie.Mam na myśli domy  w których u boku ludzi żyje zwierzątko. Są domy, gdzie planując wakacje myśli się o swoim pupilu. Jeśli nie można go zabrać, zapewnia mu się opiekę. Nie powiem ale najbardziej lubię wariant , gdy pupil jedzie z nami.
Wiem jednak, że są i takie domy, które pozbywają się "kłopotu". Nigdy tego nie zrozumiem. Jak można wywieźć i gdzieś wyrzucić.???!!!!
Jak cudne mam wspomnienia z wakacji, wspólnych z moimi psami( poprzednimi) albo z psami które spotkałam na wyjazdach. Będąc dzieckiem, byłam na obozie harcerskim. Było niesamowicie. Wtedy poznałam psa Margasa. Margas był kundelkiem, na krótkich jamniczych łapkach. Na obozie był pod opieka opiekunów -rodzeństwa. Elżbieta mieszkała z grupą harcerzy po jednej stronie rzeczki, po drugiej Jacek z naszymi zastępami. Piesek dzielił swoją miłość między rodzeństwem. Zgodnie z tradycją każdy dzień kończyło wspólne śpiewanie przy ognisku. Ognisko nie mogło odbyć się bez psa. sam wybierał, po której stronie rzeczki spędzi wieczór. Mniej więcej przy drugiej piosence słychać było trzaski mostku, to był znak, że trzeba na brzegu koce zrobić dla niego miejsce. Tyle razy zmieniał miejsce na kocykach aż znalazł osobę która najlepiej umiała drapać po brzuszku. Margas był już na wielu obozach harcerskich, najlepszym dowodem był fakt, że gdy śpiewaliśmy przed ostatnią piosenkę (zwykle "Płonie ognisko i szumią knieje )Psisko wstawało, przeciągało się, otrzepywało z piasku i wracało na druga stronę rzeczki do Elżbiety. Kiedyś jednak został u nas i spał w namiocie Jacka, na jego pryczy. Następnego dnia okazało się , że obraził się na Elę.
I jak tu go nie kochać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz