środa, 19 września 2018

Groźna awaria

Mając psy trzeba się liczyć z awarią smyczy. Przeżyłyśmy chwile grozy.
Wracając ze spacerku w towarzystwie kumpla suczek -Aresa, w pewnym momencie tuż pod domem, Funia tak pociągnęła, że urwały się szelki. Mała z tradycyjnym jazgotem podbiegła do wyżła , którego pan trzymał na smyczy. Duże psy wyjątkowo nie lubią małych jazgotów, a taka właśnie jest moja Funia Próbowałam ją odwołać ale mała nie dała się złapać. Opiekun wyżła skomentował: proszę ja zabrać bo mój pies ja pogryzie. Trudno jest łapać psa trzymając jednocześnie drugiego na smyczy. Wielkie szczęście w całej sytuacji polegało na tym ,że wyżeł ze zdumieniem patrzył, a drącego się malucha.
 Chwilę to trwało zanim cieplutko mówiąc do Funisi udało się ją chwycić za szelki. Ona z przyjemnością by sobie pobiegała. Gdy dotarłyśmy już na klatkę schodową, zobaczyłam przekrwione oczka mojej malutkiej suni. Dokładnie takie miała gdy ją zabierałam ze schroniska. Wygłaskałam , przytuliłam i wróciłyśmy do domu. Niestety takich awarii miałyśmy już kilka, raz urwała się smycz Maksi.Nieważne.. dobrze, że całe i zdrowe dotarłyśmy do domu. One smacznie śpią już od dwóch godzin, a ja nadal nie mogę. bardzo to przeżyłam.
Wyciągnęłam cale szelki z szafki, przygotowałam na jutro.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz